Skocz do zawartości
Wasilewski Warsztat


Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku


Wiewióra

Rekomendowane odpowiedzi

Już brzegiem nieba przez dalekie kraje w skrzypiących saniach mkną Mikołaje.

Gdy pierwsza gwiazdka na niebie zabłyśnie- niech aniołek Was mocno ode mnie uściśnie. Spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia niosących miłość i odpoczynek.

Niech się spełnią Świąteczne życzenia- te łatwe i te trudne do spełnienia.

Niech się spełnią te duże i te małe, te mówione głośno albo wcale.

Niech się spełnią te wszystkie krok po kroku- tego życzę w nadchodzącym Nowym 2009 Roku.

73ae6979e7f12dbc.gif87ff396c68a05a35.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak...Święta coraz bliżej.Ja również życzę wszystkim forumowiczom zdrowych,pogodnych,rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia a w Nowym Roku wyłącznie dobrych dni,zero usterek,spadków cen paliwa i braku mandatów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świąt pięknych śnieżnych,

mrozem malowanych.

Prezentów tylko takich...

długo pamiętanych.

Sylwestra w tańcu szalonego

w szampanie skąpanego.

Zaś w Nowy Rok gdy zajdzie księżyc

a świt się światem rozniesie

niech jeszcze raz przyjdzie św.Mikołaj

i ...spod stołu Cię podniesie! :party:

wesolychswiatbq3.jpg

pozdrawiam <bmw_2>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coś do poczytania:

Idą Świeta, a to oznacza że... Najpierw trzeba, kurka, kupić prezenty.

Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez spoconych

ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co

gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem.

Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym

roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na

etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem

nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin

ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem

przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie

wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na

Boże Narodzenie.

I tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy program

komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48

godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, Półmózg jeden. Żona

będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś

ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku.

Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i

patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy

wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy

z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca jeden. Potem

wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z

księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze @#$% się jak

króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie

robić wymówki.

Jeszcze tylko trzeba walnąć baniak karpia, bo małżonka - uważajcie -

wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od

15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę.

Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w

d**** ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon

emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?

No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna

wielka męka. Co za @#$%$ wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"?

Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym

skutkiem.

Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie

się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat kupiony na

bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien,

gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego

dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i

jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią,

kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało

się upchnąć ludziom. Po prezentach się zacznie.

Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza, kurna, ten o gąsce

Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy

na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z

wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się

razem". g..... prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to

nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych

@#$%. To oczywiście prawda, ale dlaczego popierać to rzucaniem w niego

salaterką po śledziach? Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie

trafia. Plama na wersalce cuchnie przez dwa tygodnie po Wigilii.

Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z

Lublina nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym

radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze

stołu, to pewne jak w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o

polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na

siebie się poobrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika

na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni.

A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo

to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po

nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez

godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj

na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym

lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w

gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży

tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i

tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając

trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka

młodzież szczególnie lubi wpier$%# bliźniemu. Rok temu zglanowali

wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę.

Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za

ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim

świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił,

bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - Sylwester.

Ludzie! Kto to wymyślił Już od listopada ślubna wydala z siebie

idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali

pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy

farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież

skończy się na balandze u Witka.

Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś

uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego

na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po

nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat

w Somalii przez kwartał.

Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że

mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod

pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek.

I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a

małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego

stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I

zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy

pozostali domownicy mogą szczać do zlewu, jak mają potrzebę, albo niech

zdychają na uremię.

U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym

można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż

Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze

przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa. W tym

dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i

ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt

nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie

cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z

facetami jest prostsza sprawa, bo już jedenastej są pijani w sztok i

bełkoczą albo chcą #$%^ wszystko, na co trafią w drodze do baru. O

północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy,

obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy

myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej.

Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek

(najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę),

śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma. Ja,

oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności

odwożenia mojej nawalonej ślubnej do domu. I tak zakończę ten najgorszy

okres w roku...

WESOŁYCH ŚWIĄT :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile Rydzyk ma moherów,

ilu w Sejmie jest frajerów.

Ile Kwachu dni się bawił

i kolesi ułaskawił.

Ile Lepper ma wyroków,

tyle szczęścia w Nowym Roku!

Zdrowia takiego jak najzdrowszy rydz w lesie,

prezentów ile słoń uniesie.

Szczęścia większego niż Pałac Kultury,

przygód ciekawszych niż szkolne lektury.

Życia dłuższego niż włoskie spaghetti,

snów kolorowych jak barwne konfetti.

Słodyczy słodszej niż tort

A przede wszystkim Wesołych Świąt! :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Ostatnio przeglądający

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...