Skocz do zawartości
Wasilewski Warsztat


Problem z falowaniem jałowych i lpg.


Merkava

Rekomendowane odpowiedzi

Siemanko!

Problem niby prosty i znany, jednak troszkę się rozpiszę, bo ma szersze spektrum.
1995 r, M50B20 Vanos, LPG od prinsa, zaczęło się jakiś czas temu od falowania na jałowych na gazie. Później oczywiście doszło gaśnięcie na skrzyżowaniu, standard.
Plan i tak miałem, żeby zrobić generalny przegląd i wymianę sparciałych węży, króćców i wężyka od odmy, bo mimo, że waliłem plakiem na spokojnym silniku, żadnych zmian ani skoków nie zauważyłem, to stan tych gum pozostawia wiele do życzenia. Co ciekawe te sytuacje zaczynają się dopiero po konkretnym rozgrzaniu silnika, najczęściej po zrobieniu conajmniej 20-30 km, a czasem objawy występują dopiero po przejechaniu dopiero dobrych 100km, przy czym w trasie pojawia się druga wada instalacji - chwilowe przełączanie się na benzynę, tak na kilka minut i powrót na gaz (towarzyszą temu szarpnięcia), a czasem ni z tąd ni z owąd po prostu instalacja całkiem się wyłącza i na resztę dnia (głównie tak jest do przestygnięcia) już nie chce się załączyć, lub załącza się na dwie trzy sekundy, potem piszczy i siema, na razie.
Ale, ze 2 tygodnie temu, jeżdżąc na samej benzynie, zauważyłem, że bardzo rzadko, ale zdarza mu się zafalować i w tej konfiguracji, również gdy już fest się zagrzeje (aczkolwiek nie zdarzyło się, żeby zgasł, raczej takie 2-3 zakrztuśnięcia i na jakiś czas spokój). Nie wiem co o tym myśleć, pojawiały się pomysły, że może sonda na wydechu świruje, może ten wężyk od odmy się zatyka i krok się też zalepił...
Zanim zacznę wymieniać połowę czujników itp potrzebuję Waszej rady, czy może spotkaliście się z takimi objawami?

Szukam też jakiegoś dobrego gazownika we Wrocławiu, który zrobił by diagnostykę tej instalacji LPG, rozebrał ją, wyczyścił, zmienił butlę i wystawił mi fakturę na montaż celem legalizacji  (całość wygląda wizualnie na względnie nową, ale nie ja ją robiłem, nie mam na nią żadnych papierów, auto rejestrowane w Polsce dopiero w 2016 roku).

Myślałem też o całkowitej wymianie tej instalacji, ale jak go kupiłem na jesień, to wszystko hulało jak trzeba, fajnie się zbierał jak na ten silniczek, problemy zaczęły się w grudniu po dłuższym postoju, więc też dylemat mam, czy próbować to składać od nowa, czy puścić instalacje na części, pojechać na Michalczyka i zamówić nowego Staga...

Aha, widziałem kiedyś w stopce, że któryś z obecnych tu kolegów robi diagnostyki komputerowe tych starszych modeli, możecie podrzucić jakiś namiar? Może to naprowadzi, w którym kierunku szukać problemu. W razie potrzeby podrzucę namiar do siebie telefoniczny, WhatApp czy facebook.

Pozdrowienia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prins  nie radzi sobie z brudnym gazem w Polsce i śmiało mogę stwierdzić że przoduje w tym Orlen. Zatyka się reduktor czyszczenie pomaga na chwilę. I wtryski bardzo drogie ale bardzo dobre. Wysyła się tylko do jednej firmy w Polsce co czyści i sprawdza wydajności na maszynie. Co do papierów to ciężko z tym. Masz papier od butli chociaż? Przy wprowadzeniu auta powinna być zrobiona legalizacja butli i nie było by problemów w papierach. Jak kupisz sam instalacje to do jej wybicia w dowód będziesz potrzebował faktury i homologacji A to wystawia firma zakladajaca gaz i się pod montażem podpisuje i jest na liście itsu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.02.2019 o 11:40, efendi napisał:

Jako że przerabiałem już podobne anomalie również z LPG skontaktuj się ze mną przez telefon bo nie chce mi się wypracowania pisać.


Odezwałem się w wiadomości prywatnej (prif prif prif hah).

 

 

Dnia 20.02.2019 o 20:25, D0_DOMEL napisał:

Prins  nie radzi sobie z brudnym gazem w Polsce i śmiało mogę stwierdzić że przoduje w tym Orlen. Zatyka się reduktor czyszczenie pomaga na chwilę. I wtryski bardzo drogie ale bardzo dobre. Wysyła się tylko do jednej firmy w Polsce co czyści i sprawdza wydajności na maszynie. Co do papierów to ciężko z tym. Masz papier od butli chociaż? Przy wprowadzeniu auta powinna być zrobiona legalizacja butli i nie było by problemów w papierach. Jak kupisz sam instalacje to do jej wybicia w dowód będziesz potrzebował faktury i homologacji A to wystawia firma zakladajaca gaz i się pod montażem podpisuje i jest na liście itsu. 

 

Jeżeli chodzi o samego Prinsa - nie mam absolutnie żadnego doświadczenia, jeżeli chodzi o lpg. Znam zasadę jego działania, ale tylko w teorii, ponieważ jest to mój pierwszy samochód posiadający taką instalację. Co do legalizacji, zdążyłem się już troszeczkę zorientować. Butlę i tak od ręki spisuje na straty, nie mam na nią homologacji (podejrzewam, ze homologacja jest, z tym, że nie mam fizycznie żadnych dokumentów to potwierdzających), mimo, że wygląda, jakby miesiąc temu została założona (wybita ważność do 2027). Reszta to kwestia demontażu instalacji, przegląd i jej ponowny montaż. Do legalizacji potrzebna jest faktura montażu wraz z potwierdzeniem wykonania jej zgodnie ze sztuką oraz dokument homologacyjny na butelkę. Dlaczego poprzedni właściciel to olał, nie wiem. Podejrzewam, że te cuda zrobił gościu, który to auto sprowadził w 2016 roku i zarówno jego, jak i następce, od którego de facto kupiłem samochód, po prostu to auto przerosło. Jest w bardzo fajnym stanie technicznym, natomiast do zrobienia jest masa pierdół i detali, które chyba próbowali ratować próbami druciarstwa. Całe szczęście, że nie widzę większych śladów dewastacji z tym związanych. Nawet druciarstwo im się nie udało.
Ale ja mam czas, ja to zrobię, powoli, bez pośpiechu, dostanie....no może nie do końca nowe życie, ale na pewno jeszcze wiele lat radości z jazdy.

Wstępny plan na tę sytuację mam taki (jeszcze muszę go przedyskutować, więc super, że efendi się odezwał), żeby u gazownika odpiąć instalację, zdjąć wtryski, zaślepić kolektor i wtedy będę mógł go spokojnie zdemontować (kolektor) wraz z całym dolotem i zrobić pełną jego regenerację (nie jest najgorzej, wydaje się szczelny, ale dobrze by było się tym zająć już raz a porządnie), czyli: wymiana wszystkich gum i uszczelek, wężyków, wężyka od odmy, pełne czyszczenie przepływki, krokowca, przepustnicy itd. Po poskładaniu tego pojeżdżę trochę na benzynie, żeby się dobrze zaadaptował i dopiero wtedy będę myślał o ponownym montażu gazu. Generalnie zarówno jak go kupiłem na jesień, tak i teraz, gdy nie ma tych kaprysów, instalacja zachowuje się całkiem w porządku. Przełącza się dość płynnie, przy większych obrotach wręcz nieodczuwalnie, pracuje równo, przy otwartej przepustnicy trzyma obroty. Co do mocy to się nie wypowiem, to M50B20 z Vanosem, więc trudno tu oczekiwać jakich spektakularnych osiągów, sam vanos dosyć późno reaguje (min. 3-3,5 tys obrotów). Pewnie też wymaga przeglądu, ale to jeszcze nie teraz. W skrócie: pracuje i toczy się prawidłowo, adekwatnie do mocy, przebiegu i wieku auta. I to jest właśnie to, czego oczekuję - wygodne i ciekawe toczydło. Z wdziękiem!
Moim zdaniem to kwestia dobrego przeglądu, ponieważ autko stało sobie ze 2 miesiące nie jeżdżone, jeżeli była przy montażu jakaś fuszera, lub wada fabryczna, to zima mogła zebrać swoje żniwo.

Pisząc pierwszy post tematu przyznam się szczerze, że byłem trochę wkurzony na to wszystko, tym bardziej, że na dokładkę nadłamałem zderzak i stłukłem przeciwmgłę, ale....za radą mojej lepszej połowy odsunąłem z głowy troszeczkę ten temat, parę dni oddechu i skupienia na pracy i wnioski przyszły niemal natychmiast. Nie ma co się denerwować i stresować. Na spokojnie, cierpliwie, naprawimy.

Będę Was informował na bieżąco wraz ze zdjęciami. 

Napiszcie co myślicie o tym niecnym, aczkolwiek jeszcze trochę nieśmiałym planie - każda rada i informacja na wagę złota! 
Ja się dopiero uczę mechaniki samochodowej (spoko luz, hobbystycznie, nikomu aut nie będę naprawiał hah :D )

Pozdrawiam Was ciepło.
Cześć!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Siemano!

Kawał czasu minął odkąd wrzuciłem ten wątek na bęben, a sprawa już dawno została rozwiązana.
Ale może innym się przyda!

Otóż falowanie ustało po wymianie tego cieńszego wężyka odpowietrzenia pokrywy zaworów, idącego z króćca na pokrywie do króćca pod kolektorem - przy połączeniu kolektora z krokowcem. Okazało się, że pierun pękł zaraz przy tym króćcu, dlatego nie zauważyłem (leciał sobie pod kolektor w prawidłowej pozycji). Koszt wężyka to około 10 pln (wziąłem z półtora metra na zapas hah!) , po odkręceniu pokrywy puszki filtra oleju udało mi się od frontu wcisnąć rękę pod kolektor i go wymienić.

Natomiast temat legalizacji rozwiązany został w taki sposób, że jeden z gazmajstrów zgodził się na wystawienie papierów na instalację, co prawda inną niż mam, ale wszystko w papierach wygląda prawidłowo. Plus nowa butla, bo w miejscu numerów starej butli wdała się korozja i był problem z odczytaniem.  W urzędzie bez problemu, u diagnosty również.

Pozdrowienia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Ostatnio przeglądający

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...